środa, 16 lipca 2014

6: "Pozory mylą"

-Zaraz wracam, idę się wykąpać - powiedziałam kierując się w stronę łazienki.
-Idę z Tobą - powiedział Kamil z szyderczym uśmieszkiem, złapał mnie od tyłu i mocno przytulił, co mnie mile zaskoczyło.
Kamila znałam od 5 miesięcy, bardzo się polubiliśmy i spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu. Po kąpieli wysuszyłam włosy, ubrałam się i umalowałam, a później poszliśmy do kina na film. Po filmie dużo spacerowaliśmy, rozmawialiśmy, zjedliśmy lody włoskie, mmm... pychota. Chciał zrobić mi niespodziankę i zabrał mnie w pewne miejsce na zachód słońca, to było bardzo romantyczne. W pewnym momencie poczułam muśnięcie na mojej ręce, spojrzałam w tamtym kierunku. To był Kamil, złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Stojąc naprzeciw siebie patrzyliśmy sobie w oczy. Staliśmy tak parę minut. Zaczął się przysuwać do mnie coraz bliżej, nagle poczułam jego usta na moich. To był nasz pierwszy pocałunek, cudowne uczucie. Nigdy nie miałam podobnego. Robiło się coraz później, było ciemno i trzeba było wracać do domu. Kamil zaproponował, że mnie odprowadzi, chociaż mieszka na drugim końcu miasta. Stojąc już pod moją klatką, przytulił mnie i pocałował na pożegnanie. Otwierając klatkę obejrzałam się w kierunku Kamila i weszłam do klatki. Otwierałam skrzynkę pocztową, aby wyjąć listy, nagle poczułam jak ktoś mnie mocno złapał od tyłu. Nie zdążyłam wydać żadnego głosu, gdyż bardzo szybko ktoś zasłonił mi usta ręką. Próbowałam się wyswobodzić, gryzłam jego rękę, chcąc krzyknąć, aby sąsiedzi usłyszeli i mogli mi pomóc, lecz pojawił się drugi by mu pomóc. Ten drugi zakneblował mi usta i w ten sposób pierwszy mógł zwolnić jedną rękę. Zaczęli mnie rozbierać, ponownie starałam się wyrwać z ich rąk, lecz na darmo traciłam siły. Jeden mnie mocno trzymał, drugi kończył zdzierać ze mnie ubrania. Nagle poczułam okropny ból i zaczęły mi płynąć łzy. Myślałam, że nie wytrzymam. Jeden przygniótł mnie i w ten sposób drugi mógł się dołączyć. Poczułam jeszcze okropniejszy ból, myślałam ze rozerwą mnie od środka. Gdy w końcu skończyli, zostawili mnie i poszli, jedyne co widziałam to to, że obaj byli bardzo wysocy w kominiarkach. Zaraz po tym wydarzeniu cała obolała usiadłam na klatce i płakałam nie mogąc się uspokoić. Po ok 15 minutach młody sąsiad, którego nie znałam usłyszał mój dość głośny płacz. Podszedł do mnie i spytał co się stało. Spojrzałam na niego i przez łzy widziałam tylko zamazany obraz. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Chciał mnie przytulić, aby mnie pocieszyć. Odruchowo się odsunęłam. Wtedy on domyślił się dlaczego tak mocno płaczę i dlaczego mam rozerwane ubrania, zasłaniając się jedynie bluzką. Pomógł mi się ubrać i dał mi swoją bluzę, abym nie zmarzła.  Mimo późnej pory siedział, ze mną prawie do rana. On ciągle do mnie mówił, starał się sprawić, abym nie myślała o tym co się wydarzyło. W końcu przytuliłam się do niego i wtedy się trochę uspokoiłam. Odprowadził mnie do drzwi. Poczekał, aż wejdę do domu i usłyszawszy, że już zasunęłam się w mieszkaniu poszedł do siebie. Następnego dnia usłyszałam dzwonek do drzwi, nie spałam całą noc, myśląc o tym co się wydarzyło, niepewnie podeszłam, spojrzałam przez wizjer drzwi. Uspokoiłam się, gdy zobaczyłam, że to jest wysoki brunet o piwnych oczach. To właśnie był mój sąsiad, który pomógł mi wczoraj. Otworzyłam, długo rozmawialiśmy i w końcu namówił mnie, abym zgłosiła na policji tamtą sytuację. Obiecał, że sprawców spotka zasłużona kara. Sama nie chciałam iść, wiec Mateusz (tak właśnie miał na imię) poszedł ze mną i mnie wspierał. Policja wzięła bardzo poważnie tą sprawę i od razu zaczęli działać. Mijały kolejne dni, najchętniej bym siedziała ciągle w domu. Chłopacy próbowali wyciągać mnie na miasto, spotykałam się zarówno z Kamilem jak i z nowym sąsiadem. Kamilowi nic nie mówiłam o tej sytuacji,nie chciałam go martwić, ani denerwować, był on taki szarmancki, wręcz cudowny. Po dwóch tygodniach odebrałam telefon, ale to co usłyszałam bardzo mnie zszokowało. Dowiedziałam się, kto sprawił mi tak wielką krzywdę. Był to Kamil i jego kolega. A tak mu ufałam, a nawet może kochałam i nagle wszystko we mnie pękło. Pobiegłam do Mateusza i ten widząc mnie zapłakaną nic nie mówiąc, przytulił mnie. Wszystko mu opowiedziałam. Minął kolejny miesiąc, było już po rozprawie i sprawcy zostali skazani na 12 lat wiezienia. W tym czasie Mateusz i moja przyjaciółka ciągle mnie wspierali. Oni również się polubili. Powoli dochodzę do siebie, chodzę do psychologa, który pomaga mi wrócić do normalności, a z Mateuszem regularnie się spotykam. Spotkało mnie wielkie nieszczęście, które na pewno wpłynie na moje dalsze relacje z mężczyznami. Jedyną zaletą tego wydarzenia, było poznanie Mateusza, który był przy mnie w trudnych chwilach. Może kiedyś przekonam się do mężczyzn...


^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^
I jak się podobało? Czekam na komentarze :)
~Nula

środa, 9 lipca 2014

Promowanie blogów.

 ZAPRASZAMY DO PROMOWANIA SWOICH BLOGÓW!
Postanowiłyśmy że na naszym blogu, a dokładnie pod tym postem można zostawiać w komentarzach linki do Waszych blogów, a my je wypromujemy. Najlepiej wraz z krótkim opisem i kategorią o czym jest blog. Co jakiś czas wstawiać będę listę blogów, niektóre z nich będą oceniane przeze mnie, postaram się jak najbardziej obiektywnie je oceniać (Jeśli oczywiście chcecie z moją oceną wypromować swojego bloga. Wystarczy że zostawicie w komentarzu prośbę o ocenę).
Chciałabym aby założyło się małą grupę blogowiczów, którzy pomogą sobie wzajemnie promować nasze blogi. Co umożliwi zdobycie stałych czytelników. Zauważyłam jak ciężko jest promować blogi, które naprawdę są ciekawe, a mają mało czytelników, dlatego chce Wam pomóc. Mam nadzieję że to złączy wszystkich blogowiczów oraz czytelników, bo przecież przyjemniej się piszę kiedy komentują i czytają nasze wypociny.
*Jedynym warunkiem wypromowania Waszego bloga, jest umieszczanie w nim linku z naszym blogiem.
Blogowicze łączcie się! :D

Zapraszam również na tą stroną promującą blogi https://www.facebook.com/promocja.bloga
~Isia

piątek, 4 lipca 2014

5: "Widok przez okno" cz.2

Moja historia była już dobrze znana, po wypadku przeszłam załamanie psychiczne, moje życie straciło sens. Już nigdy nie zatańczę na turnieju tanecznym, ani nawet nie będę mogła podejść na własnych nogach do okna, a tym bardziej gdziekolwiek pójść. Leżałam tak sama, jak warzywo na szpitalnym łóżku, nie mogąc nawet wstać do toalety. To było straszne, nie chciało mi się już żyć, ale wiem jakby to załamało rodziców, gdybym popełniła samobójstwo. Tym bardziej ojciec nie wytrzymałby beze mnie. Niestety takie jest życie... Życie, które skazało mnie na kalectwo. Nawet rehabilitacja nic by nie dala, jedynie ból i złudną nadzieje. Tak  powiedzieli mi lekarze po wszystkich operacjach.
Nagle do sali weszła niska blondynka, włosy miała spięte w kucyk. Niebieskie oczy były rozbiegane po sali w której się znajdowałam.Gdy ujrzała mnie na jej twarzy zawitał szczery przyjacielski uśmiech. Najwyraźniej kogoś szukała, podeszła do mnie bliżej.
- Hej, jestem Agnieszka, szukam swojej mamy, jest przełożoną pielęgniarek, może ją widziałaś?- spytała rozglądając się jeszcze raz po sali. Kiwnęłam przecząco i otarłam łzy, które znajdowały się na policzku. -Jest wysoką blondynką w błękitnym fartuchu, zawsze uśmiechnięta.- powiedziała pokazując dokładnie dokąd ma włosy i jaki ma wzrost.
- Przykro mi, ale nie widziałam jej, może jest w pokoju pielęgniarek.-podpowiedziałam dziewczynie, choć tak naprawdę nie obchodziło mnie to. Nie obchodziło mnie tak naprawdę nic, chciałam jak najszybciej zostać sama, nie lubiłam ludzi. Patrzyli się na mnie ze współczuciem, udawali miłych, bo tak wypada.
- Trudno poczekam aż skończy prace i zadzwoni do mnie, czyli za jakąs godzinę. Mogę posiedzieć tutaj z Tobą i poczekać na mamę? -spytała wskazując na moje łóżko.
- Dlaczego chcesz tutaj siedzieć, ze mną? -prawdziwe zdziwienie malowało się na mojej twarzy.
- Dlaczego nie? Wydaje mi się że potrzebujesz towarzystwa, leżysz tutaj na sali całkiem sama, więc pewnie się strasznie nudzisz, nawet nie ma tutaj telewizora. -stwierdziła i nie czekając na moją odpowiedź usiadła poprawiając przy tym błękitną sukienkę, aby się nie pogniotła. -Jak masz na imię?
- Martyna -podniosłam się tak aby wyżej usiąść. Wpatrzona byłam w Agnieszki nogi, które były zgrabne i co najważniejsze sprawne. Sama miałam pokaleczone i za bandażowane po operacjach. Zazdrościłam jej? Na pewno, tego nie można było ukryć. Zarażała pozytywną energią, do tego stopnia że nie mogłam się nie uśmiechnąć. Tak dawno się nie uśmiechałam, od razu polubiłam tą dziewczynę, jej się nie dało nie lubić.
- Czym się interesujesz? -spytała zaciekawiona.
- Kiedyś interesowałam się tańcem, ale to już nie aktualne. Interesuję się również fotografią.
- Ja też, uwielbiam robić zdjęcia, najbardziej krajobrazowe. Przepraszam że zapytam, ale dlaczego leżysz na oddziale pooperacyjny ? -w jej oczach widać było zakłopotanie.
- Miałam wypadeksamochodowy.
- Współczuję, ale są jeszcze przecież rehabilitacje, które mogą pomóc -powiedziała optymistycznie.
- Niestety nie w moim przypadku, jedynie da mi to nadzieję i ból podczas rehabilitacji. Czeka mnie wózek inwalidzki do końca życia.
Rozmawiałyśmy tak przez godzinę, zapomniałam o wszystkim co mi się przytrafiło. Śmiałyśmy się przez cały czas. Po godzinie do sali weszła mama Agnieszki i poszły razem do domu. Obiecała mi przed wyjściem, że jutro również mnie odwiedzi. Nie mogłam się doczekać. Tak minęły mi kolejne dni, na rozmowie z Agnieszką o wszystkim i o niczym. Każdego dnia dawała mi pozytywne myślenie i chęci do wstania z łóżka, była jedyną osobą która choć wiedziała że jestem kaleką, to nadal chciała ze mną rozmawiać. Wyszłam ze szpitala, ale wciąż spotykałam się z moją nową przyjaciółką, która przychodziła do mojego domu. Okazało się że mieszkamy na tym samym osiedlu. Pewnego dnia wyciągnęła mnie nawet na podwórko, mimo moich wcześniejszych oporów. Miło było znów zobaczyć naturę. Pchała mój wózek, nie przejmując się tym iż oglądają się za nami ludzie, przez co i ja zdobyłam trochę więcej odwagi. Tak minęły mi dwa lata, mimo że spotkało mnie takie nieszczęście, znalazłam przez to swoją prawdziwą przyjaciółkę, na której zawsze mogę polegać. Namówiła mnie nawet na rehabilitacje, na którą uczęszczaliśmy razem zawsze po szkole. Do szkoły nie chodzę, mam indywidualne lekcje, ale w przyszłości na pewno zapiszę się na zajęcia. Nikt by w to nie uwierzył, ale zaczęłam już chodzić na kulach. Lekarze uważają to za cud, a ja z Agnieszką za samozaparcie i ciężką prace. Dziś nie żaluje żadnego dnia i ciesze się każdą chwilą, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro...
---------------------------------------------------------------
No i doczekaliście się kolejnej części opowiadania, wiem że trochę długo czekaliście, ale mam nadzieje że mi wybaczycie i warto było czekać.
Ilość komentarzy= Chęci pisania (Zapamiętajcie! ^,^)
Ten fragment dedykuje Anonimowi, którego znam i który wciąż mnie wypytuje kiedy kolejne opowiadanie :D

~Isia